Opublikowano

UROK NIEZAWINIONEJ BRZYDOTY. MALARSTWO ELŻBIETY KOZERY.

Malarstwo Elżbiety Kozery artykuł

„Mimo wciąż zmieniających się tematów i technik tworzenia, wszystkie moje malarskie opowieści łączy spojrzenie na świat z sympatią. Pokazywanie ludzkiej niedoskonałości i niedostatków urody miejsc jest niezmiernie zajmujące. Zaniedbane miejsca obfitują w nieprawdopodobną wręcz liczbę szczegółów, z których ja mam możliwość dokonywać kompozycyjnego wyboru.

Wypielęgnowane, wykoszone lub wykarczowane, poukładane i równo wybrukowane podwórka zieją nudą oraz pustką. Takie miejsca nie pozwalają dostrzec ani odrobiny osobliwego charakteru, jaki mają w sobie domostwa noszące znamię długoletniej historii oraz zmagań mieszkańców z rzeczywistością” –  Elżbieta Kozera.

TEKST NINA KINITZ

Ten i wiele innych artykułów znajdziecie w 8 wydaniu magazynu Artysta i Sztuka >>> kliknij i przejdź do numeru.

Spod pędzla Elżbiety Kozery wychodzą pejzaże nieciekawych na pozór miasteczek i wsi, z których artystka wydobywa subtelne piękno kryjące się w koślawym, drewnianym płocie, surowej bryle modernistycznego budynku oraz szarych kolosach blokowisk skontrastowanych z barwnymi tablicami. Znaczna część krajobrazów przykuwa wzrok abstrakcyjnymi plamami farby oraz bardzo naturalnym układem kompozycyjnym. Dzieła te stanowią często malarski zapis pstrykniętego naprędce zdjęcia – z postaciami wykraczającymi poza kadr i budynkami ukazanymi z perspektywy mijającego je przechodnia. Taki sposób obrazowania nasuwa odległe skojarzenia ze sztuką impresjonistów. Podkreśla też unikalny charakter krajobrazów, które z dużą dozą sympatii przekazują prawdę o brzydocie, niepozbawionej jednak odrobiny uroku.

IMG_1655 copy
Elżbieta Kozera

DINOZAUR Z SOSNOWCA

Dzieła Elżbiety Kozery łączą w sobie realistyczny obraz pejzażu z jego nastrojową i nieco subiektywną wizją wykreowaną przez artystkę. W krajobrazach wiejskich często przewijają się zarysy nieotynkowanych domostw, zaniedbanych podjazdów lub tandetnie zdobionych ogrodzeń. Pejzaże miejskie to z kolei w większości przedstawienia szarych blokowisk z niezliczoną liczbą neonów i szyldów reklamowych, które zdają się wypełniać każdy wolny skrawek przestrzeni.

Oprócz reklam pojawiają się też niezbyt reprezentatywne skupiska drzew oraz inne, niekiedy zaskakujące motywy, jak choćby dinozaur umieszczony w krajobrazie Sosnowca. Patrząc na niektóre obrazy można więc zadać sobie pytanie, czy stanowią one jedynie odwzorowanie rzeczywistego świata, czy też kryją w sobie drugie dno – niedostępną dla wszystkich sferę symboli? Odpowiadając na to pytanie artystka momentalnie rozwiewa wszelkie wątpliwości.

„Wystrzegam się symboliki” – mówi Elżbieta Kozera. „Nigdy nie funkcjonuje ona w moich obrazach w zamierzony sposób, choć uparty obserwator lub literat mógłby próbować doszukiwać się przenośni. W mojej twórczości dążę przede wszystkim do przekazania określonego klimatu, chyba, że koncepcja obrazu zakłada zabawę formalną”. Jak więc wyjaśnić pojawienie się we współczesnym pejzażu okazałego dinozaura? Rozwiązanie tej zagadki jest zaskakująco proste – obraz „T-Rex” przedstawia fragment krajobrazu Sosnowca, a dokładnie okolice Wydziału Nauk o Ziemi, Uniwersytetu Śląskiego. W tym miejscu znajduje się duży model dinozaura, który artystka uwieczniła w swoim dziele.

Elżbieta Kozera malarstwo
Elżbieta Kozera, Warmia, tempera na płótnie, 70 x 100 cm

NAJWIĘKSZA SKARBNICA POMYSŁÓW

Na podstawie recepcji twórczości Elżbiety Kozery widać, iż artystka potrafi dostrzec urok w miejscach na pozór pozbawionych piękna. Przez jej płótna najczęściej przewijają się krajobrazy Śląska – w tym regionie mieszka i tworzy oraz czerpie nieustannie inspirację z otaczającej ją rzeczywistości. Dowodem tego są nie tylko pejzaże, lecz również liczne scenki rodzajowe, umiejscowione w miasteczkach lub wioskach z regionu. „Ludzie tam ukazani to nie są przypadkowi przechodnie, lecz stali bywalcy krajobrazu, którzy niejako już w niego wrośli” – podkreśla artystka.

Inspirująca jest dla niej nie tylko sama rzeczywistość, lecz również ludzie, którzy ją zamieszkują. Bohaterami obrazów są zawsze nieznajomi, wyjątek stanowią jedynie dzieła z cyklu „Wesele”, będące zarazem kadrami z uroczystości weselnej malarki, która odbyła się w wiejskiej remizie. Wnikliwy obserwator dostrzeże z pewnością liczne wycinanki, balony, kwiaty z bibuły oraz inne ozdoby, którymi artystka osobiście udekorowała salę weselną. „Pomysły czerpię z obserwacji otaczającego mnie świata oraz przetwarzania realizmu przez niekończące się kombinacje, jakie daje warsztat” – mówi Elżbieta Kozera.

„Poza tym, zawsze fascynowały mnie ciekawe scenki rodzajowe w pejzażu, np. człowiek wiozący psią budę na wózku, jurajscy rolnicy prowadzący krowy na tle dźwigu lub panie niosące plastikowe doniczki z bazaru pomiędzy blokowiskami. Interesuje mnie też przyroda jako zestaw zjawisk, takich jak śnieg, oraz miejsca, np. zakątki z rachityczną zielenią umieszczone w zgeometryzowanym pejzażu miejskim. Ostatnio moją uwagę zajmują kompozycje powstałe z symbiozy pejzażu, ludzkiej postaci i rzeźby pomnikowej. Moim marzeniem jest oddanie specyfiki tego połączenia w pracy przedstawiającej pogrzeb”. Malarka podkreśla, że inspirują ją także prace innych artystów. Nie jest to jednak sztuka przypisana do konkretnej epoki, lecz dzieła charakteryzujące się dobrym warsztatem widocznym m.in. w rysunku Dürera, obrazach Bruegla, van Eycka i Friedricha oraz instalacjach Demanda czy Kuśmirowskiego.

Elżbieta Kozera, Brak pobocza, tempera na płótnie, 70 x 100 cm
Elżbieta Kozera, Brak pobocza, tempera na płótnie, 70 x 100 cm

JEDEN MOTYW I DWA SPOJRZENIA

Elżbieta Kozera przyznaje, że źródłem natchnienia są dla niej często niemal identyczne motywy i krajobrazy jak te, które motywują do tworzenia jej męża – Aleksandra. Początkowo zbieżność wybieranych tematów była dość problematyczna, lecz po pewnym czasie artyści zauważyli, że te same miejsca ukazują w zupełnie odmienny, właściwy dla siebie sposób. Nadal korzystają więc ze wspólnych źródeł inspiracji, które przenoszą na płótna po przepuszczeniu przez filtr indywidualnego postrzegania świata oraz własnej wyobraźni twórczej.

Artystyczne pasje męża stanowią dla Elżbiety Kozery dodatkową motywację do pracy – szczególnie wtedy, gdy malarz odnosi się z uznaniem do owoców jej twórczości. Do dalszego doskonalenia warsztatu zachęcają ją również pozytywne opinie miłośników sztuki oraz nowe zamówienia na obrazy.

Elżbieta Kozera, Grodziec, tempera na płótnie, 70 x 100 cm
Elżbieta Kozera, Grodziec, tempera na płótnie, 70 x 100 cm

ARTYSTYCZNE ŚLADY ISTNIENIA

Aby zrozumieć jak wielką satysfakcję sprawia Elżbiecie Kozerze malarstwo, wystarczy zapytać czym jest dla niej praca twórcza. Artystka jednym tchem wymienia takie określenia, jak: zabawa i gra w opisywanie rzeczywistości za pomocą określonych środków wyrazu, ale także sposób na pozostawienie trwalszych śladów istnienia. Sztuka pełni dla niej również funkcję zapisywania w pamięci zdarzeń z życia artysty oraz odwiedzanych przez niego miejsc. „Obserwując świat coraz bardziej utożsamiam się ze stwierdzeniem, że nie ma nic ciekawszego od rzeczywistości” – wyznaje Elżbieta Kozera.

Artystka w trakcie pracy.
Artystka w trakcie pracy.

W PRACOWNI ELŻBIETY KOZERY

W ZACISZU PRACOWNI
Niekonwencjonalne przedstawienia krajobrazów zapomnianych miasteczek i pozbawionych sielskości wsi nie powstają w plenerze lecz w pracowni artystki. Do ich tworzenia wykorzystuje ona fotografie, na bazie których nadaje utrwalonym na kliszy pejzażom realistyczny kształt oraz przesyca je subtelnym urokiem detali charakterystycznych dla danego miejsca.

„Korzystam wyłącznie ze zdjęć” – wyznaje Elżbieta Kozera. „Z sentymentem wspominam realizacje biorące swój początek w plenerze, a kończone zwykle w pracowni, gdzie łatwiej o skupienie”.

 

KRÓLESTWO PĘDZLI, SZPACHELEK I SZABLONÓW
Malarka korzysta z płócien o gęstym splocie, które niezbyt dobrze chłoną farbę. Format jej obrazów jest podyktowany względami praktycznymi. Aby uniknąć utrudnień związanych z transportem dzieł, Kozera najczęściej maluje obrazy prostokątne o wymiarach 50 x 70 cm lub 70 x 100 cm.

Jak sama jednak zauważa, tworzenie dzieł w mniejszych lub większych formatach nie nastręcza jej żadnych trudności. Podczas pracy twórczej artystka unika stosowania barwnych gruntów, to samo tyczy się również kolorowych podmalówek. Nie korzysta także ze szkiców wstępnych. Jako medium służy jej zwykła woda.

Swoje wizje przenosi na płótna głównie za pomocą cienkich, podłużnych pędzli syntetycznych, którymi tworzy rysunek oraz „szczeciniaków”, służących do malowania dużych, barwnych plam. Ponadto artystka wykorzystuje w procesie twórczym szpachelki do kreowania „gęstszych” fragmentów obrazu oraz krótkie pędzle ze szczeciny, które umożliwiają korzystanie z szablonów w technice tapowania (polega ona na delikatnym stukaniu płasko zakończonym pędzlem o szablon pod kątem 90 stopni od odbijanej powierzchni).

Elżbieta Kozera, Żubr, tempera na płótnie, 50 x 70 cm
Elżbieta Kozera, Żubr, tempera na płótnie, 50 x 70 cm

INSPIRUJĄCE ZACIEKI Z FARBY
Odpowiedni dobór malarskich narzędzi umożliwia artystce efektowne łączenie niepozornych krajobrazów z silnie skontrastowanymi neonami i szyldami oraz szeroko rozlanymi, wielobarwnymi plamami. Ich kształty miały niegdyś fundamentalne znaczenie w kreowaniu koncepcji twórczej obrazów Elżbiety Kozery.

„Nie tak dawno temu moje pejzaże wykonane w technice olejnej powstawały z wyobraźni, a inspiracją do ich stworzenia była właśnie struktura abstrakcyjnych plam rozlanej farby” – mówi artystka.

„Teraz, gdy maluję realistyczne pejzaże, sposób wykorzystania plamy uległ zmianie. Nie wypatruję już w barwnych zaciekach zarysów drzew, skał lub zarośli, lecz mimo to smugi farby nadal stanowią dla mnie formę wyjściową.

Podobnie, jak w przypadku wielu obrazów z cyklu miejskiego, które powstały na bazie szablonów, tak i w kolejnych pracach mam coraz częściej skłonność do pozostawiania kolorowych plam.

Stanowią one bardzo dobre tło dla kompozycji obrazów, co jest widoczne między innymi w Wodzie licheńskiej oraz Czerwonym domu”.
Istotną funkcją swobodnie pozostawionych plam farby jest przełamywanie realistycznej konwencji krajobrazów miast i wiosek. Dzięki abstrakcyjnym smugom i zaciekom pejzaże zyskują unikalny nastrój oraz wyrazistą nutę kolorystyczną, która niekiedy podkreśla dany fragment dzieła, a innym razem zmienia postrzeganie całościowej koncepcji obrazu.

Artystka przy pracy z szablonami
Artystka przy pracy z szablonami

RÓWNOWAGA KLUCZEM DO SUKCESU
Artystka dużą wagę przywiązuje do tego, by różnicować kompozycję oraz kolorystykę dzieł w obrębie danego cyklu tematycznego. Wyjątek stanowią jedynie układy przestrzenne wzorowane na rzeczywistych krajobrazach miejskich blokowisk, wiejskich zabudowań lub kompozycjach podyktowanych przez samą naturę.

Aktualnie Elżbieta Kozera poświęca się tworzeniu obrazów temperowych.Wybór tej techniki umożliwia wprawdzie namalowanie dzieła „za jednym podejściem”, lecz w praktyce artystka zwykle powraca do obrazu jeszcze 2-3 razy, aby nanieść ewentualne poprawki i udoskonalić szczegóły pejzażu. W takim cyklu tworzenia ukończenie obrazu zajmuje od dwóch dni do tygodnia – wszystko zależy od rozmiaru dzieła oraz stopnia powodzenia w konsekwentnej realizacji zamysłu artystycznego.

„Obraz uważam za ukończony wtedy, gdy istnieje równowaga pomiędzy fragmentami rysunkowymi i malarskimi” – twierdzi Elżbieta Kozera. „Część szkicowa i detale muszą się idealnie uzupełniać, aby uzyskać harmonijną całość”.

Elżbieta Kozera, Kierowco zwolnij!, tempera na płótnie, 70 x 100 cm
Elżbieta Kozera, Kierowco zwolnij!, tempera na płótnie, 70 x 100 cm

ZWALCZANIE TRUDNOŚCI
W pracowni artystki malowanie nie zawsze zostaje od razu uwieńczone sukcesem. Niekiedy malarka napotyka na trudności, które wydłużają proces twórczy i uniemożliwiają czerpanie pełnej satysfakcji z kreowania pejzażu.

Elżbiecie Kozerze najbardziej przeszkadza w pracy dekoncentracja oraz ból nóg – szczególnie uciążliwy podczas wielogodzinnych sesji malarskich. Ze względu na nieustanne dążenie do perfekcji warsztatowej artystka odczuwa także dyskomfort, gdy nie może skonfrontować obrazu w trakcie tworzenia z kilkoma ukończonymi już dziełami, które uważa za udane. Na szczęście malarka ma sposób na uporanie się z wszelkimi czynnikami utrudniającymi realizowanie jej pasji. „Gdy w trakcie pracy nie widzę wyraźnego postępu, często podejmuję decyzję o czasowym odstawieniu obrazu” – mówi Elżbieta Kozera. „Po jakimś czasie zawsze pojawia się pomysł na jego ukończenie”.

Najwięcej radości sprawia jej jednak malowanie obrazu za jednym lub dwoma podejściami – bez konieczności dzielenia procesu twórczego na wiele sesji. „Ogromną satysfakcję daje mi poczucie, że obraz jest zgodny z pierwotnym zamiarem i moim wyobrażeniem, które powstało jeszcze przed przystąpieniem do pracy” – twierdzi artystka.

Ten i wiele innych artykułów znajdziecie w 8 wydaniu magazynu Artysta i Sztuka >>> kliknij i przejdź do numeru.

This slideshow requires JavaScript.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *