Opublikowano

ŻONGLER Z PĘDZLEM W DŁONI. JEREMY LIPKING

 

Spędzam wiele godzin na obserwowaniu ludzkich twarzy i ciał, łatwiej mi więc dostrzec subtelne niuanse charakteru danej postaci, które na pierwszy rzut oka mogłyby pozostać niezauważone. To nieprawda, że wszyscy bardzo się od siebie różnimy. Tajemnica tkwi w zdolnościach poznawczych, które umożliwiają wykrycie drobnych odmienności pomiędzy  poszczególnymi członkami naszego gatunku. Szczegóły bywają inspirujące.

TEKST NINA KINITZ

Ten i inne artykuły znajdziecie w #12 wydaniu magazynu Artysta i Sztuka >>> kliknij i przejdź do numeru.

W twórczości Lipkinga harmonijne zestawienia barw oraz kunsztownie zrównoważone światłocienie współtworzą nastrojowe wizerunki kobiet o magnetyzującej urodzie i sugestywnie miękkich ciałach. Tak wysmakowane obrazy mogą wychodzić jedynie spod pędzla artysty, który potrafi optymalnie połączyć ze sobą wszystkie czynniki składające się na udany obraz, m.in. kolor, walor, rysunek i kompozycję. Nie jest to łatwe… Zdaniem Jeremiego Lipkinga malarstwo przypomina trochę sztukę żonglowania, „w której jeden element pozbawiony równowagi może doprowadzić do tego, że i pozostałe runą”. Artyście udaje się zachować harmonię w realistycznych aktach, z których bije spokój, intymny nastrój i ledwo wyczuwalna pomiędzy delikatnymi muśnięciami pędzla obietnica uchylenia rąbka tajemnicy archetypu kobiecości. Jego dzieła łączą w sobie również elementy postimpresjonizmu stanowiąc malarski zapis emocji, a także zmiennej konstelacji świateł i cieni, które przez krótką chwilę znalazły swoje odbicie na twarzy lub ciele modela.

Jeremy Lipking, Minarety, olej na płótnie, 40 x 50 cm

ZWROT KU DAWNYM MISTRZOM
Choć wiele osób podejmowało się już zaklasyfikowania obrazów Jeremy’ego Lipkinga do określonego nurtu malarskiego, on sam nie potrafi jednoznacznie zdefiniować własnego stylu. Swoją twórczość postrzega przez pryzmat inspiracji dziewiętnastowiecznym malarstwem francuskim w wydaniu Julesa Bastiena–Lepage i Emile Friant. Źródłem natchnienia są dla niego także szwedzkie dzieła Andersa Zorna i rosyjskie obrazy Ilja Repina oraz kilku innych twórców tego okresu. „Mój styl artystyczny to kombinacja tych wszystkich malarskich wpływów połączonych z kilkoma innymi preferencjami natury estetycznej, które zbieram przez całe moje życie” – mówi Jeremy Lipking. Malarza inspiruje wszystko – ludzie (lubi malować każdego modela – niezależnie od typu urody), nauka, krajobrazy, na których człowiek nie odcisnął dotąd swojego piętna oraz cała gama innych czynników.

„Trudno mi znaleźć coś, co nie stanowi dla mnie źródła natchnienia jako dla artysty” – wyznaje. Od kiedy pamięta jego życie wypełniała sztuka. Duży udział miał w tym ojciec Lipkinga, po którym młody artysta odziedziczył w genach uzdolnienia malarskie i pasję do tworzenia. On też rozpalił w Jeremym miłość do sztuki pędzla. Choć twórca wysmakowanych aktów, martwych natur i pejzaży przeżył fascynację malarstwem już w dzieciństwie, to dopiero w wieku osiemnastu lat podjął poważną decyzję o kontynuowaniu młodzieńczej pasji. Od tego czasu w pełni poświęcił się rozwijaniu twórczych zdolności i – pomimo upływu lat – wszystko, co kiedyś stanowiło bodźce do malowania, nadal silnie stymuluje go do pracy nad warsztatem artystycznym. „Wiele rzeczy motywuje mnie do tworzenia” – twierdzi Jeremy Lipking. „Przede wszystkim po prostu kocham malować, a ponadto odnajduję motywację w pracach żyjących mistrzów pędzla oraz tych, którzy już odeszli. Motywuje mnie także to, że malowanie jest dla mnie pracą w pełnym wymiarze godzin”.

Jeremy Lipking, Niewinność, olej na płótnie, 55 x 40 cm

OBRAZY UTKANE Z DŹWIĘKÓW
Choć Jeremy Lipking poświęcił się malarstwu, to nie zawęża się on wyłącznie do jednej dziedziny sztuki. Bardzo istotną rolę w życiu artysty pełni muzyka. Towarzyszy ona powstawaniu każdego dzieła, a jej obecność przybiera różne formy. „Podczas malowania słucham muzyki oraz audiobooków i dodatkowo piję kawę. Obydwie czynności są elementami mojego procesu twórczego” – twierdzi artysta.

To jednak nie wszystko – muzyka wypełnia także krótkie przerwy pomiędzy poszczególnymi etapami tworzenia. „W mojej pracowni jest bardzo wiele instrumentów muzycznych” – mówi Jeremy Lipking. „Gdy kończę obraz muszę się cofnąć i poobserwować dzieło z odpowiedniej odległości. Wtedy też zwykle gram przez chwilę, a następnie powracam do malowania”. Sposobem na wytchnienie i zdystansowanie się do procesu twórczego są też dla niego krótkie wypady w góry. Ich odbywaniu sprzyja lokalizacja pracowni Lipkinga, która znajduje się w górach Santa Monica, na północ od Los Angeles.

Jeremy Lipking, Październikowe osiki, olej na płótnie, 50 x 75 cm

CZŁOWIEK TO WYZWANIE
„Malowanie ludzkich sylwetek nie jest łatwe” – mówi artysta. Bez ogródek przyznaje się też do tego, że przez cały czas napotyka na różnorodne problemy w trakcie procesu twórczego. Większość z nich wiąże się ze światłem, które to Lipking stara się uchwycić na płótnie w formie efektownych światłocieni. Nie zawsze jednak utrwalenie dynamicznej zmienności położenia promieni słonecznych jest rzeczą łatwą. „Naturalne światło jest stale w ruchu, więc artystę ogranicza czas. To kluczowa kwestia, szczególnie wtedy, gdy malujemy postaci na zewnątrz – w świetle słonecznym, o zmierzchu lub o świcie.

W niektórych przypadkach może tu pomóc wykorzystanie fotografii, ale najbardziej użytecznym narzędziem jest pamięć malarza” – mówi amerykański twórca aktów. Według Lipkinga umiejętność malowania realistycznych scen z pamięci wymaga jednak bardzo dużego doświadczenia w odtwarzaniu przedmiotów, które podsuwa wyobraźnia.
Artysta przyznaje, że rzadko zdarza mu się wymyślać malowane postaci lub obiekty od podstaw. Zazwyczaj bazuje on na pozyskanych wcześniej informacjach – malarskich notatkach utrwalonych w formie szkicu przygotowawczego.

Malarz tworzy rysunek „z życia” lub „z natury”, umieszcza w nim zarys wybranego tematu, a czasami też testuje pomysły twórcze. „Notatki stworzone w ramach szkiców pozwalają mi na malowanie obrazów zawierających większą liczbę szczegółów. Korzystając z nich czerpię z mojej wiedzy o świetle i formie oraz całego doświadczenia, dzięki temu mogę później wypełnić puste pola z rysunków” – twierdzi Lipking.

Jeremy Lipking, Venus, olej na płótnie, 40 x 50 cm

PROCES TWÓRCZY
„Gdy maluję, studiuję naturę” – w tym cytacie tkwi cały sekret realistycznych obrazów amerykańskiego twórcy. Artysta przyznaje bowiem, że nie posługuje się żadną określoną formułą malarską, zgodnie z którą przygotowywałby swoje prace. „Przede wszystkim zaczynam od obserwacji kolorów i walorów wynikających z danego tematu” – mówi artysta. Następnie jego praca polega na poszukiwaniu najlepszego sposobu ukazania barwy światła odbijającego się od przedmiotów. W tym celu tworzy pigment najbardziej zbliżony do efektu obserwowanego w trójwymiarowej rzeczywistości i za jego pomocą stara się przenieść kolor oraz grę światłocieni na dwuwymiarowe płótno.

Jeremy Lipking, Dalie, olej na płótnie, 100 x 60 cm

ZŁOTY ŚRODEK
Jeremy Lipking podchodzi elastycznie do pracy twórczej i dostosowuje swoje działania do specyfiki malowanego obrazu. Sam przyznaje, że niektóre tematy wymagają innego podejścia niż pozostałe. To samo dotyczy pracy nad dziełem o znacznych rozmiarach. „Przed rozpoczęciem malowania dużego obrazu przygotowuję plan, który jest gotowy jeszcze zanim zacznę nakładać farby” – twierdzi artysta. „Lubię wiedzieć, od której części obrazu zacznę. Zazwyczaj dzielę pracę na sekcje, które są od siebie oddzielone kolorem lub walorem zmieniającym się w zależności od poruszanego tematu”.  W przypadku większych obrazów Jeremy Lipking zaczyna pracę twórczą od wykonania szkiców ołówkiem.

Umożliwia mu to ustalenie dokładnego rozmiaru dzieła i wyboru rozwiązania kompozycyjnego. Następnie tworzy niewielkie studia, aby ustalić paletę barw. Zazwyczaj mają one nie więcej niż 6 na 8 cali. „Czasami przygotowuję obraz cyfrowy zamiast olejnego – to bardziej praktyczne rozwiązanie, gdy kompozycja jest złożona. Dzięki niemu mogę malować na wielu warstwach i szybciej dokonywać korekty kompozycyjnej” – mówi artysta.

Jeremy Lipking, Dryfująca, olej na płótnie, 100 x 100 cm

OBRAZY JAK PUZZLE
W kolejnym etapie procesu twórczego malarz naciąga płótno wykorzystując len nr L84C oraz małe, drewniane belki dostępne w systemie Upper Canada Stretcher. Dzięki nim artysta może szybciej i o wiele bardziej precyzyjnie rozciągnąć płótno oraz dopasować je do szerokości ram zwiększając lub zmniejszając odległość specjalnym kołkiem. „Nie wykonuję szczegółowych rysunków na płótnie, ale zwracam baczną uwagę na określenie jego wymiarów oraz wyznaczenie kluczowych punktów jeszcze przed rozpoczęciem malowania. Nakładanie farby rozpoczynam zazwyczaj od punktu centralnego i kończę każdą sekcję przed przejściem do kolejnej. Zupełnie jakbym łączył ze sobą puzzle w jedną całość zaczynając od centrum i zmierzając w stronę krawędzi”.

Jeremy Lipking pracownia

OBRAZ NABIERA KOLORÓW
Artysta stosuje farby olejne Michaela Hardinga, ponieważ jego zdaniem są one wystarczająco miękkie, by można je było wyciskać prosto z tubki. W trakcie tworzenia nie zmienia więc ich konsystencji za pomocą oleju, ani żadnego innego medium. Najczęściej stosuje wybrane zestawy kolorów, w których skład wchodzą m.in. biel tytanowa, biel ołowiana (kremska), żółć cytrynowa, żółć kadmowa, pomarańcz kadmowy, czerwień kadmowa, a także szkarłat alizarynowy. Na jego płótnach często goszczą także odcienie czerwieni oraz niebieskiego, tj. ultramaryna i niebieski kobaltowy, jak również zieleń znana jako viridian i czerń kostna.

Lipking nakłada farby na wspomniane już wcześniej gładkie, lniane płótna o nazwie L84C, produkowane przez firmę Artfix, które zostały wcześniej zagruntowane. „Od lat preferuję pędzle z długiego i płaskiego włosia mangusty zamieszkującej tereny Indii. Ten gatunek jest jednak zagrożony, więc nie można już kupić pędzli z jego włosami. Mam jeszcze ciągle trochę zapasów takich pędzli, z których teraz korzystam, ale niebawem one się wyczerpią. Razem z firmą Rosemary and Co. z Wielkiej Brytanii pracuję więc nad uzyskaniem pędzli z mieszanki syntetycznej i włosia borsuka, które zadziałają podobnie do przyborów malarskich z oryginalnego włosia mangusty. Już niedługo powinny być one dostępne w zestawie o nazwie Lipking Studio Set” – mówi artysta.

Jeremy Lipking, Myśli o lecie, olej na płótnie, 122 x 75 cm

PRZED FINAŁEM
Tajemnica sugestywnych obrazów artysty tkwi w szczegółach oraz elastycznym podejściu do sztuki. Amerykański twórca stosuje inne metody przy malowaniu partii krajobrazowych, niż przy utrwalaniu wizerunków ludzi lub martwych natur. W przypadku pejzaży nakłada wiele warstw farby, których z kolei brakuje na obrazach ukazujących twarze lub sylwetki postaci. Dlaczego? „Mogę w ten sposób uzyskać bardziej naturalnie wyglądające tekstury, pozwalam więc farbie wyschnąć, a następnie nakładam kolejne warstwy ciężkiej farby” – wyjaśnia Jeremy Lipking.
W ostatnim etapie prac nad dziełem pokrywa on powierzchnię pracy lakierem stanowiącym mieszankę lakieru do wykańczania marki Bevy i matowego lakieru z tym samym logo. Artysta stara się przy tym zachować proporcje pół na pół.

Jeremy Lipking, Sonya, olej na płótnie, 30 x 40 cm

Po czym można poznać, że dzieło jest gotowe? „Po tym, że nie mogę dodać do obrazu niczego nowego nie psując uzyskanego już efektu. Wtedy podpisuję płótno i nazywam dzieło ukończonym” – mówi malarz. Zazwyczaj kończy on najpierw jeden obraz, aby przejść do kolejnego, lecz raz na jakiś czas zdarza mu się odłożyć niegotowe jeszcze płótno na bok i pracować na zupełnie nowym dziełem.
Proces twórczy Jeremy’ego Lipkinga wyklucza istnienie sztywnych schematów w którymkolwiek etapie powstawania dzieła. Najważniejszy jest efekt – nastrojowy obraz z wysmakowanymi światłocieniami i sugestywnie ukazanymi fakturami. Czasami droga do osiągnięcia upragnionego celu wiedzie poprzez wykorzystanie niestandardowych metod, które odbiegają od powyższego opisu. Jaka jest tego przyczyna? „Z mojego doświadczenia wynika, że eksperymentowanie czyni malowanie bardziej zabawnym i ekscytującym” – podsumowuje artysta.

This slideshow requires JavaScript.

Ten artykuł i inne przeczytacie w 12 wydaniu magazynu Artysta i Sztuka >>> kliknij i przejdź do numeru.

O Artyście

Jeremy Lipking przyszedł na świat 2 listopada 1975 w Santa Monica, w Kalifornii. W meandry sztuki wprowadził go ojciec – Ron Lipking, który zawodowo zajmuje się tworzeniem ilustracji. Młody artysta ukończył California Art Institute, w którym aktualnie uczy innych pasjonatów sztuki. Uczestniczy też w licznych wystawach na terenie całych Stanów i Zjednoczonych i organizuje kursy dla adeptów malarstwa – w Laguna College of Art and Design, Grand Central Academy of Art i we własnym atelier. Artysta jest zdobywcą wielu nagród, m.in. „Honor Award” (Portrait Society of American International Portrait Competition w Filadelfii), „Best of Show” (Portrait Society of Amercia International Portrait Competition w Dallas) i „Museum Director’s Award” (Muzeum Historii Pasadeny w Pasadenie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *