Opis
Rafał Olbiński
CIĄGLE MAM COŚ DO ZROBIENIA
Laureat wielu prestiżowych, międzynarodowych nagród. Autor plakatów znanych i cenionych nie tylko w Polsce ale i na całym świecie. Rafał Olbiński przekonuje, że sława to nie wszystko a najpiękniejsza sztuka, to ta, która wypływa z nas samych. Nie dopuszcza także myśli, że zrobił w życiu już wystarczająco wiele. Najważniejsze jest bowiem tylko to, co przyniesie jutro.
Damian Lechoszest
BARDZIEJ REALNE NIŻ RZECZYWISTOŚĆ
Choć podziwia hiperrealistów, dla niego porażką byłoby usłyszeć, że jego obraz wygląda jak zdjęcie. Swój styl lubi określać mianem realizmu impresjonisty- cznego. „Dlatego, że maluję impresje tego co widzę. Nie powielam tego, co widoczne gołym okiem. Sprawiam raczej, że to »coś« taje się widoczne” – Damian Lechoszest.
Anna Bylińska-Bohdanowiczowa
„MĘSKIE” MALARSTWO
ANNY BILIŃSKIEJ-BOHDANOWICZOWEJ
Anna Bilińska-Bohdanowiczowa należała do pierwszego pokolenia artystek polskich, które mogły realizować własne aspiracje twórcze dzięki profesjonalnej edukacji artystycznej. Choć ówczesna sztuka, wychodząca spod pędzla kobiet-artystek ograniczona była wąskim repertuarem tematycznym i obciążona akademicką hierarchią, malarka zdołała w swej przedwcześnie przerwanej karierze zmierzyć się z kanonem i zasłużyć na miano „męskiej” malarki. Artykuł w całości przeczytaj za darmo >>>> kliknij link
Krik Kong
KRIK KONG – ROBIĆ JAK NAJWIĘCEJ I GDZIE SIĘ DA
Jego twórczość ma silne, graficiarskie korzenie. Jest swobodna, improwizowana, bez nadęcia i patosu. Jego charakterystyczne postaci są na tyle rozpoznawalne, że stały się rodzajem jego graficznego podpisu. Tworzy na ulicy, bo lubi malować i lubi też noc.
MIŁOŚĆ, ŚMIERĆ, DIABEŁ I PŁONĄCY LIS
Dominującą postacią środowiska malarskiego XVI-wiecznej Wenecj był Tycjan – twórca wielofiguralnych kompozycji religijnych, zmysłowych przedstawień mitologicznych, pełnych indywidualnego charakteru portretów. Z nieznanych powodów około lat 50. tego wieku Tycjan zarzucił malarstwo portretowe, pozostawiając po sobie niszę na rynku. W tym samym czasie, w tym samym mieście swój warsztat artystyczny prowadził Jacopo Robusti zwany Tintoretto, który sprawnie przejął zamożną klientelę „osieroconą” przez Tycjana. By dopasować się do gustów elit pozostał przy tycjanowskiej formule portretu, by utrzymać jak największą ilość zleceń pracował w nadzwyczajnym tempie. Z tego malarskiego przedsiębiorstwa do naszych czasów przetrwało jedynie pięćdziesiąt portretów pędzla Tintoretta, wśród nich „Portret weneckiego admirała”.
Łukasz Stokłosa
PODĄŻAJĄC ŚLADAMI VISCONTIEGO
Malarstwo Łukasza Stokłosy zatrzymuje i oczarowuje. To podróż po miejscach i w czasie. Artysta zabiera nas na spacer po pustych pałacowych wnętrzach. Łukasz Stokłosa jest pełen sprzeczności, bo z jednej strony jawi się nam jako uduchowiony romantyk, zafascynowany wampiryzmem, barokowymi pałacami czy ogrodami, z drugiej strony jako artysta nie bojący się całymi garściami czerpać z popkultury czy nawet pornografii i to homoseksualnej.
Kirill Datsouk podczas pracy
PORTRET. AUTOPORTRET I GŁĘBIA PSYCHOLOGICZNA część 2
Zagadka tajemniczego uśmiechu „Mona Lisy” od lat nurtowała odbiorców. Jak to możliwe, że patrząc w oczy sportretowanej modelki jej twarz wydaje się bardziej uśmiechnięta, niż gdy patrzymy na jej usta? Leonardo da Vinci doskonale wiedział, jak wykorzystać światło w obrazie, żeby oszukać oko widza i oddać dwoistość emocji portretowanej. Światło i barwna plama od wieków są narzędziem, które użyte świadomie bądź intuicyjnie przekazuje nie tylko obraz zewnętrzny człowieka, ale również to, co wewnątrz niego.
Muzeum Narodowe w Krakowie
MUZEUM NARODOWE W KRAKOWIE
Muzeum Narodowe w Krakowie powstało jesienią 1879 roku, jako pierwsza narodowa instytucja muzealna na ziemiach polskich, pozbawionych własnego kraju i rozgrabionych przez trzech zaborców. Do końca I wojny światowej było największym, dostępnym dla publiczności obiektem muzealnym w Polsce do dziś pozostając placówką o największej w kraju liczbie kolekcji, budynków i galerii stałych.
Kaja Kondratiuk –
Ten numer szczególnie zapadł mi w pamięć a konkretnie artykuł o ulubionej malarce mojej mamy – Annie Bilińskiej Bohdanowiczowej, którą ja również wielbię. Obraz, który został wykorzystany w artykule o artystce, jest dla mnie i moje mamy szczególny. To ulubiony obraz mojej mamy! WIelokrotnie oglądałyśmy go wspólnie w Muzeum Narodowym w Warszawie i za każdym razem budzi on zachwyt mojej mamy.
Po lekturze tego bardzo ciekawego artykułu pokazałam go oczywiście mamie, która również pochłonęła tekst z dużą przyjemnością i zwróciła uwagę na reprodukcję jej ulubionego obrazu.
No i wtedy mnie olśniło – mama użyła słowa reprodukcja i wtedy wpadłam na pomysł aby zamówić dla mamy kopię tego obrazu!
Artykuł w tym numerze spowodował, że moja mama otrzymała z okazji moich 25 urodzin (zawsze daję prezenty moim rodzicom z okazji moich urodzin) kopię tego obrazu.
Dlatego jest to mój najulubieńszy artykuł z mojego ulubionego pisma o sztuce.
Joanna Pędlowska –
Różnorodność tematów – główna zaleta numeru szesnastego! Z wypiekami na… talerzyku i gorącą kawą raczyłam zmysły przez kilka kolejnych poranków. Wieczorami pozwalałam podkradać ów egzemplarz mojemu mężowi, a w środy pozwalałam na to mojej przyjaciółce. Numer 16 do dziś spoczywa na moim biurku, jak wiele poprzednich i kolejnych numerów Artysta i sztuka. Zaletą posiadania ich pod ręką, jest nieznośna lekkość bytu, którą to z zamiłowaniem u siebie pielęgnuję 😉